Zawaliłam... Po prostu zawaliłam... Dwa dni z rzędu...
Wybaczcie mi, ale ja nawet boję się podliczać dzisiejsze i wczorajsze kalorie. Ah... A w poniedziałek było tak cholernie dobrze! Myślałam, że mam silną wolę. MYŚLAŁAM. Nie napiszę bilansu, najchętniej cofnęłabym czas i wszystko naprawiła, ale w życiu dziwne jest to, że cały czas idzie naprzód i cały świat mógłby się walić, a ono się nie zatrzyma.
Cholerne jedzenie! Do diabłaj jak mogłam dać się tak ponieść? Jak?
Jakie ćwiczenia na wczoraj? ---> 1,5 h tańca ludowego + 1,5 h tańca klasycznego
A dzisiaj? ---> 1,5 h tańca klasycznego + ćwiczenia na brzuch
Nie wiem czy spacery z psem też mam zaliczać do ćwiczeń, nie wiem czy to coś daje...
A co z wagą? Tego cholernie się boję!
Przepraszam, wiem że was zawiodłam, strasznie was zawiodłam i siebie też...
środa, 30 kwietnia 2014
Zawaliłam, po prostu zawaliłam...
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Poniedziałkowy sen
Hej motylki! Jak się dzisiaj trzymacie?
U mnie wszystko w najlepszym porządku. No prawie... Nie znoszę, kiedy matka się mnie czepia i robi aferę z niczego! Ah... No cóż, gniew sprawia satysfakcję dopóki się mu poddajemy. Później nie ma nic... W szkole myślałam, że zwariuję (chdzę do szkoły baletowej) nauczyciele dają nieźle po psychice...
Dziesiejszy bilans:
Dwa jabłka/ 72 kcal
Trzy łyżki ziemniaków peere/ 69 kcal
Dwa kawałki smażonej wątróbki/ 59 kcal
= 200 kcal
Ćwiczenia:
1,5 h lekcji tańca klasycznego
Ćwiczenia na mięśnie brzucha
Jestem zadowolona z dzisiejszego wyniku, nawet bardzo :]
No więc dzień mam udany przynajmniej w połowie ;-)
Powiem wam, że czytam teraz świetną książkę. Opowiada o świecie, w którym uznano, że miłość jest chorobą i wymyślono na nią lekarstwo. Książka świetna! ~ Delirium
No skarby na dzisiaj kończę, nauka czeka!
Trzymajcie się chudo <3
niedziela, 27 kwietnia 2014
Cześć jestem Isabelle, ale hm...
Cześć jestem Isabelle, ale hm... wolę po prostu Bella ;)
Ten, blog stworzyłam z myślą o mojej drodze do perfekcji. Wiem, że czasami będzie ciężko, ale mam nadzieję, że jakoś mnie wesprzecie i osiągnę swój cel.
Nienawidzę weekendów = rodzinne obiadki i sęk w tym, że przy rodzicach nie potrafię unikać jedznia. W szkole jest łatwiej, bo nikogo nie intersuje ile zjadłam itp. W domu jest inaczej.... A szczególnie podczas obiadu. Ostatnio zawalam, dosyć często... :( Więc słuchajcie potrzebuję wsparcia. To co pomożecie? :]